Z wyspy przypływamy do Sihanoukville (tu znowu mały nurek), a stamtąd jedziemy do Phnom Penh odebrać z lotniska mamę Bartka. Ula z Jackiem odłączają się i uderzają prosto do Siem Reap, bo czas ich goni, a chcą jeszcze zobaczyć świątynie Angkoru.
Czekając na mamę Bartka objeżdżamy na motorze miasto.
Zatrzymujemy się w Tuol Seng - szkole średniej, która została w latach siedemdziesiątych przekształcona przez Czerwonych Khmerów w więzienie S-21, gdzie torturowano i masowo mordowano więźniów politycznych. W klasach pobudowano mikro-cele, na dziedzińcu urządzenia do wymuszania zeznań. Każdy więzień był fotografowany, często przed i po egzekucji...Uważa się, że w latach 1975-78 przez S-21 przeszło 17000 więźniów (tych, którzy przetrwali tortury, mordowano uderzeniem motyką w głowę - żeby nie marnować cennych kul - na pobliskich polach Choeung Ek). W szczytowym okresie "świetności" w S-21 mordowano dziennie po 100 ludzi...Wszystko to działo się zaledwie 30 lat temu, a wielu khmerskich przywódców, w tym strażników z więzienia S-21, żyje sobie dosyć spokojnie do dziś...