La Paz, La Paz... Niesamowite miasto, ale o nim innym razem. Bo teraz będzie o Polakach w podróży...
Pewnego dnia
Małgośka i Tomek napisali, że jak zawitamy do La Paz, mamy koniecznie skontaktować się z mieszkającym tam "zajebistym kolesiem" -
Szymonem.
Innego dnia szukaliśmy na forum motorowym informacji o drogach prowadzących przez Altiplano, a tu pewien Brazylijczyk pyta nas, czy znamy
Izę i Kamila, którzy też jadą przez świat motorami. Nie znaliśmy, ale postanowiliśmy szybko naprawić ten błąd i wysłaliśmy zaczepnego e-maila. Od słowa do słowa umówiliśmy się w La Paz...
Przyjeżdżamy, witamy się z Izą, Kamilem i...Gabrysią, i Dominiką, i
Kubą, którzy od wielu miesięcy szwędają się po Ameryce Południowej i też postanowili zrobić sobie małą przerwę w La Paz... A Szymona już znacie? Tak, tak, dziś u niego impreza...Na imprezę wpada jeszcze Karol...
Jednym słowem spotało się 9 Polaków w La Paz. Później dołączają jeszcze na chwilę
Agnes i Michał. Wszyscy od wielu miesięcy poza krajem, stęsknieni za polskością, rozmową nie zaczynającą się od wyjaśniania, że jesteśmy "not from Holand but from P o l a n d", gadamy codziennie bez końca i do późna na tematy bardzo ważne i zupełnie nieważne, wzmacniając się grzańcem, Kapitanem Cortezem, młodą gotowaną kapustą i schabowym... Brakowało nam tego, nawet sami nie zdawaliśmy sobie sprawy jak bardzo. Zbyt trudno się rozstać, codziennie wymyślamy nowy powód, żeby zostać jeszcze jeden dzień dłużej w La Paz...