Do Cartageny, miasta, w którym spróbujemy sprzedać XL-a, zostało nam zaledwie 130 km po asfalcie. Chwila - moment i będziemy na miejscu.
A tu tymczasem 30 km przed Cartageną blokada. Czarni protestanci zastawili drogę i nikogo nie puszczają. Wypróbowujemy patenty wypracowane na blokadzie w Peru: tłumaczymy, że my turyści, że nie jesteśmy stroną konfliktu, motor to nie pojazd a w ogóle to możemy go przepchnąć bez włączania silnika - jednak tym razem bez skutku. Nie ma przywódcy, nie ma osoby decyzyjnej, nic nie możemy wskórać. Panowie nie są wprawdzie agresywni, ale niestety cholernie uparci....
- Poczekajcie, za pół godzinki zaczniemy puszczać...
Po 30 minutach sytuacja nie różni się niczym.
- Poczekajcie, za pół godzinki zaczniemy puszczać...
Po trzech godzinach blokada zaczyna przypominać imprezę, poszły w ruch bębny, porozstawiani na wielkich oponach protestujący podrygują i śpiewają, ale mimo to w dalszym ciągu nikt nie może przejechać.
Po tym, jak po raz szósty usłyszeliśmy :"poczekajcie, za pół godzinki zaczniemy puszczać" tracimy cierpliwość i decydujemy się na objazd. Nie jest to łatwe, bo protestanci zdecydowanie wiedzieli, w którym miejscu zablokować przejazd - objazd po dobrej drodze wymagałby nadłożenia prawie 200 km... Po szutrach będzie znacznie krócej, tyle że po ostatnich ulewach wiele dróg zostało zatopionych.
(negocjator)
Zaryzykujemy szutrówkami. Padało tu mocno ostatnimi czasy, wszędzie dużo kałuż i błota, nie jest łatwo ale w sumie przejezdnie. Nagle jednak droga wjeżdża do jeziora... Przed nami wielkie powodziowe rozlewisko...Na brzegu przy malutkich drewnianych czółnach uwijają się ludzie - raz dwa trzy i zanim się spostrzegliśmy, motor już był zalogowany na łódce, a my obok. Powoli zachodzi słońce, dokoła cisza, piękny widok... Nasz łódkowy się tylko dziwi, że my tak spokojnie w czółnie siedzimy, bo on kiedyś już wiózł gringo i oni strasznie piszczeli, że zaraz wpadną do wody...
Potem kolejna przeprawa przez rzekę, i jeszcze kilkadziesiąt kilometrów po koszmarnym błocie po ciemku i jesteśmy na miejscu...
A tam na blokadzie za pół godzinki napewno zaczną puszczać