Po nocy spędzonej w kanciapie w hali przylotów rozpoczynamy obdzwanianie agencji biletowych. Trafiamy na miłego faceta, który przyjeżdża na lotnisko, odbiera od nas pendriva ze skanami paszportów i chińskich wiz (trzeba je pokazać, żeby kupić bilety międzynarodowe), jedzie po bilety kolejowe do Urumchi i wraca z nimi na lotnisko. W dziale konsularnym coś tam kręcą nosem, że bilety są dopiero na 18 sierpnia i do tego kolejowe zamiast samolotowych, ale mówimy, że kupiliśmy najwcześniejsze możliwe i jakoś to przechodzi.Chociaż prawdę mówiąc chcieliśmy po prostu spędzić kilka dni w Ałmatach no i nie płacić za bilety lotnicze

. Przybijają stempel i... system nas przyjmuje! Legalnie wkraczamy do Kazachstanu!
