Tuesday, August 23. 2011
Witamy ponownie po dłuższej przerwie.
Zapraszamy na pokaz slajdów z naszej podróży organizowany przez Peron 4
Termin:
piątek, 26 sierpnia, o godz. 20
Miejsce:
Remont Pub
ul. Mochnackiego 23
Rzeszów
Tym razem zabierzemy Was na Wyspy Marshalla, do Nowej Zelandii, w Andy i w dorzecza Amazonki. Więcej szczegółów pod tym adresem: 
Thursday, June 16. 2011
Dawno nas tu nie było…
Jeśli ktoś z Was się za nami stęsknił, niech w weekend po Bożym Ciele, zaraz po procesji ;), grzeje co sił do schroniska na Głodówce w Bukowinie Tatrzańskiej.
W dniach 22-25 czerwca będzie się tam odbywał Festiwal Podróżników Trzy Żywioły. My będziemy opowiadać o naszej podróży w sobotę 25 czerwca około godziny 18.00.
ZAPRASZAMY!
Program festiwalu: TUTAJ
Opisy pokazów: TUTAJ Więcej szczegółów w linku poniżej:
Tuesday, February 16. 2010
Sunday, February 14. 2010
Do wylotu z Nowej Zelandii zostało jeszcze kilka dni.
Nieprzypadkowo.
Bo Nowa Zelandia to nie tylko piękne góry, morza i fiordy, ale też Mekka sportów ekstremalnych. Po półtorarocznej przerwie przyszedł czas się przewietrzyć...
Jedziemy na strefę spadochronową. Musimy zdać test i wykonać skok sprawdzający z instruktorem, bo mieliśmy za długą przerwę. Papierologia trwa pół pięknego słonecznego dnia, a my zamiast skakać odpowiadamy na pytania: "Gdzie powinien wylądować soczek?" Odpowiedź prawidłowa: "Na miejscu do tego przeznaczonym".
Ale wreszcie lecimy. Nie zapomnieliśmy. Możemy skakać sami.
Z góry widok cudowny: ośnieżone szczyty, turkusowe rzeki i jeziora, a w oddali morze...
Oddajemy po cztery skoki. Potem pogoda przestaje współpracować  . Jest niedosyt, ale dobre i to.
Monday, February 8. 2010
Ostatnie dwa dni na rowerach.
Robimy "przecięcie". Dla niewtajemniczonych: zabawa polega na dojściu do miejsca, w którym przecinają się południk z równoleżnikiem. S42 E174 wypada na środku winnicy  .
W końcu wieczorem dojeżdżamy do mety. Jesteśmy dokładnie w miejscu, w którym zaczęliśmy dwa miesiące temu pętlę dookoła Południowej Wyspy, czyli na campingu w Christchurch. Za nami przeszło 2500 km pedałowania. Różnią się tylko nasze nogi: wyrosły nam mięśnie, o których istnieniu nigdy wcześnie nie wiedzieliśmy. I mimo pochłaniania przerażających porcji jedzenia schudliśmy. Dwa miesiące na rowerach wystarczą. Rower jest fajny, ale zgodnie przyznajemy, że byłby jeszcze fajniejszy, gdyby miał silnik.
Zatem czas na sprzedaż. Wstawiamy ogłoszenie na Trade Me. Po małej dyskusji nad taktyką decydujemy się podać niską cenę wyjściową żeby zainteresować ludzi i liczymy na to, że sami ją podbiją licytując. To była słuszna koncepcja. Rowery nie tylko się sprzedały, ale nawet zarobiliśmy na tym parę dolarów  .
Wednesday, December 2. 2009
Zanim do Sydney, to jeszcze na chwilę w słynne Blue Mountines, zwłaszcza, że to po drodze.
Ładnie tu, jednak nie są to góry w naszym rozumieniu, ale raczej wielkie kaniony z pionowymi skałami. Całkiem miło, że zaledwie 100 km od Sydney mają tak olbrzymi park narodowy. Na weekend można sobie wyskoczyć.
Jak zwykle, w najsławniejszym punkcie, tj. wkoło skały "Three Sisters", zastajemy ludzkie mrowisko. Ale w innych miejscach można pójść na bardzo przyjemny treking, wykąpać się w wodospadzie, po raz ostatni pomęczyć na wertepach nasz samochód...

(wąż z łapkami?)

(3 siostry)

Flary Iridium / Orbitron 3.71 / www.stoff.pl
Lokalizacja : Blue Mountains2 (150,2301° E, 33,7896° S)
Strefa czasowa : UTC +11:00
Przedział czasu : 2009-11-28 20:42:32 - 5 godziny 2009-11-29 01:42:32
Warunki: Maksymalna wysokość Słońca = -5 st, Minimalna wysokość satelity = 10 st, Oświetlenie wymagane, Minimalna jasność = 3.0
Czas Sat Azm Elw Odleg A K Mag AzmS ElwS
----------------------------------------------------------------
2009-11-28 21:50:09 34 107,5 39,1 1164 L A -6,7 223,9 -20,6
Wednesday, October 14. 2009
Przemieszczamy się na północny wschód w kierunku Lavertonu. Mijamy wiele opustoszałych kopalnianych miasteczek, złożonych z jedynej ulicy oklejonej rozwalającymi się, blaszano-drewnianymi budynkami. Wkoło panoszą się zardzewiałe wraki samochodów, gwiżdże złowrogo wiart, pali słońce.

(Jaszczomb nam się nieco zużył...)
Jedno miejsce jest szczególne: Gwalia, osada otaczająca niegdyś jedną z największych kopalń złota w Australii zwaną "Sons of Gwalia". Kopalnię zamknięto w 1963 r, zaś mieszkańcy opuścili osadę zostawiając domy, meble, narzędzia, maszyny... Niedawno Gwalią zaopiekowała się grupa entuzjastów. W budynkach administracyjnych kopalni stworzyli muzeum, gdzie można m. in. obejrzeć dom, w którym u schyłku XIX w. mieszkał Herbert Hoover - wówczas jako inżynier zawiadujący kopalnią.

(kopalnia w Gwalii)

(forma do odlewania sztabek złota)

(maszynownia - w tym po lewej stronie winda zwożąca górników . Operator windy był najlepiej opłacanym pracownikiem)

(nosze do zwozenia górników)

(dom Hoovera)
Jednak to nie muzeum powoduje, że Gwalia jest miejscem szczególnym, ale "miasto duchów" otaczające kopalnię. Przez kilka godzin szwędamy się po opuszczonych ruderach, w których czas zatrzymał się w latach 60-ątych. Niczego nie wyniesiono, niczego nie ogrodzono. To nie muzeum, to autentyczna podróż w czasie. W kilku chałupach do dziś mieszka kilkanaście osób.

(najokazalszy budynek - pensjonat)

(warsztat samochodowy)

(warsztat samochodowy)

(warsztat samochodowy)

(kufloteka)

(kufloteka)

(burdel)

(centrum handlowe)

(sklep)
Wreszcie docieramy do Lawertonu. To koniec australijskiego świata, brzeg Pustyni Gibsona. Dalej już tylko wyschnięte krzaki i czerwony pył.

(stare więzienie w Lavertonie)

(stare więzienie w Lavertonie)

(nowe więzienie w Lavertonie)
Tuesday, October 13. 2009
Nikt nigdy nie osiedliłby się w Kalgorie-Boulder, gdyby nie złoto. Legendarna "złota mila" - podobno jedno z najbogatszych złóż na świecie - ściągnęła tu pod koniec XIX w. tysiące poszukiwaczy. Znienacka na środku pustyni wyrosły osady, kopalnie. Doprowadzono linię kolejową łączącą Kalgorie z zachodnim wybrzeżem, ale przede wszystkim zbudowano kilkusetkilometrową rurę doprowadzającą z Perth wodę. W mieście i jego okolicach mnożą się pozostałości z minionych czasów: stare budowle, maszyny. Spora część przedsiębiorstw funkcjonuje do dziś, w tym gigantyczna odkrywkowa kopalnia określana jako "Wielki Dół". Wzdłuż jej stromych tarasów kursują olbrzylmie ciężarówki wywożące rudę: tak wielkie, że zwykłe samochody wyglądają przy nich jak pudełka zapałek.

(Centrum Kalgorie)

(Centrum Kalgorie)

(Cetrum Kalgorie)

(Wielki Dół)

(Wielki Dół)

(Wielki Dół)

(Wielki Dół)

(daliśmy się nabrać)

(dawne zabudowania)

(dawne zabudowania)

(stary szyb)
Monday, May 18. 2009
Pada deszcz. A jak pada, to się nie chce jeździć na motorze. Lepiej poczytać, popisać, piwka się napić albo herbatki.
Tymczasem widzimy, że nasza wietnamska grzałka się nieco przypaliła i raczej długo nie pociągnie. Bartek idzie na lokalny wiejski targ poszukać nowej. Wraca z fikuśną laogrzałką.
I tu rodzi się plan zorganizowania pierwszych laotańsko-wietnamskich igrzysk. Robimy wyścig grzałek!
Nalewamy jednakową ilość wody do dwóch identycznych kubków. Trzy, dwa, jeden, start! Rrruszyły!
Najpierw idą łeb w łeb. Na obu grzałkach pojawiają się małe pęcherzyki powietrza. Druga minuta - wietgrzałka jakby przyspiesza! Laogrzałka - cisza... Uwaga! Bulgot! Wietgrzałka wygrywa z rezultatem 3 min.37 s.!
A laogrzałka - ciągle cisza...dojeżdża do mety z wynikiem 5 min. 24 s...
Jury zgodnie ogłasza miażdżące zwycięstwo wietgrzałki.
|