Jacek z Ulą odlatują, a my atakujemy Angkor, czyli kompleks pochodzących przeważnie z XII w.n.e. świątyń, które przez wieki pozostawały ukryte w kambodżańskiej dżungli.
Sam Angkor Wat, czyli największa świątynia kompleksu, jest najbardziej skomercjalizowana i zatłoczona. Tłumy naganiaczy, w większości kilku lub najwyżej kilkunastoletnich...
Najpiękniejsze i najciekawsze są jednak te mniejsze świątynie, pożerane przez korzenie i pnącza...Imponujące.
Pod koniec dnia moja noga się trochę buntuje. Bartek z mamą idą obskoczyć jeszcze jedną świątynię, a ja przysiadam sobie pod drzewkiem, żeby na nich zaczekać. Za sekundę zostaję okrążona przez pracujące dzieciaki: kup wodę, owoce, T-shirt, idź do tamtej knajpy...Po minucie dzieciaki dostrzegają nowy cel ataku i odchodzą, ale jedna dziewczynka zostaje. Siada koło mnie, odstawia swój kramik pamiątek, wyciąga z kieszeni kawałek sznurka.
-" Umiesz tak?"- zakłada nitkę na dwie ręce i przekłada ją między palcami z prędkością światła. Teraz moja kolej. Pamiętam, że kiedyś bawiłam się w podobny sposób, ale najwyraźniej zapomniałam jak to szło...Cała się poplątałam, kupa śmiechu
. Nagle dziewczynka dostrzega wysiadającą z tuk-tuka parę turystów.
-"Poczekaj na mnie, zaraz wrócę"- rzuca do mnie, łapie swój koszyk i leci wcisnąć im swój towar...Za chwilę znowu wraca.
-"Eee, nie chcieli kupić..."
-"A ile masz lat"?- pytam.
-"12"
-"A chodzisz do szkoły?"
-"Chodzę, od 7 do 11.30, a potem muszę przychodzić tu do pracy do rodziców...Strasznie tego nie lubię, bo tu jest okropnie gorąco...No ale wiesz, jestem najstarsza, więc nie mam wyboru..."
Ucinam sobie też pogawędkę z kierowcą naszego tuk-tuka.
-"Pochodzisz z Siem Reap"?-pytam.
-"Nie, z wioski, tu przyjechałem do pracy".
-"A masz rodzinę?"
-"Mam mamę, ale ona jest już bardzo stara, ma aż 60 lat"
-"No to wcale nie stara, bez przesady"- oponuję.
-"Wiesz, u nas w Kambodży ludzie się szybciej starzeją...
-"A ten chłopak to twój mąż"?-pyta o Bartka.
-"Nie, boyfriend, nie jesteśmy małżeństwem. A ty masz żonę?"
-"Nie, ja też mam tylko dziewczynę. Nie mogę się ożenić, bo mam za mało pieniędzy"
-"?"
-"No tak, bo muszę zapłacić jej rodzicom, żeby się ożenić..."
-"A ile?"
-"U, strasznie dużo, chcą 2000 dolarów..."